Dzień 1 – Aby do Wrocławia – 418km
Dzień zaczyna się dość ładnie. Motocykl niemal od miesiąca stoi gotowy i spakowany w garażu nic tylko ruszać. Po drodze jeszcze tylko zajechać do Warszawy dać Pawłowi dokumenty, a pod uczelnią spotykamy się z Wiką i lecimy.
Plan był super, ale stoję pod uczelnią już pół godziny, a Wiki nie ma. Dzwonie… nie odbiera. Co tu robić? Przechodził kolega to sobie jeszcze z nim półgodzinki pogadałem w międzyczasie dostałem sms-a od Wiki, że jej nie będzie. Super, poczułem się wystawiony, ale trzeba ruszać. Na początku droga fajna, ale ledwie wyjechałem za Rawę i zaczęło lać i lało tak prawie do samego Wrocławia. Strasznie mi to popsuło humor.
Nocleg znalazłem dość szybko choć nie obeszło się bez łamania przepisów. Oj tam na kilka zakazów i jazdę pod prąd można przymknąć oko. Nocleg w Hostelu w dromie. Na początku byłem sam, ale chwile później dołączyły trzy dziewczyny z Anglii. Okazało się, że mamy wspólny problem, w całym pokoju nie było gniazdek. No może poza jedną puszką z której sterczały gołe przewody. Przeszukaliśmy cały pokój i nic.
Pokój w hostelu |
Ale nie po to przyjechałem do Wrocławia by spędzić cały wieczór w pokoju. Ruszam na miasto. Pierwsze co to klub motocyklowy na rynku by zjeść coś, a potem w poszukiwaniu krasnali. Przeszedłem całe stare miasto i nie widziałem ani jednego, a podobno jest ich ponad 160. Telefon wchodzę na neta i sprawdzam gdzie chociaż jednego można znaleźć. Okazało się, że stoję tuż obok. Schylam się i faktycznie jest taka mała ledwo widoczna kruszynka. Szkoda tylko, że nikt mi nie powiedział, że one są takie małe. Zupełnie jak szukanie grzybów. Ale jak już widziałem czego szukać szybko znalazłem moich dwóch idoli motocyklistę i włóczykija. Wracam do hostelu po drodze zachodząc do recepcji. Tam recepcjonista namówił mnie na piwo i żeśmy przegadali chyba ze 2 godziny. Polecił mi przejść się jeszcze w jedno miejsce i tam też się udałem.
Po ponownym powrocie do hostelu już tylko walnąłem się spać jeszcze przez chwile zastanawiając się nad zmianą jutrzejszej trasy, chwila i zasnąłem. Nagle w środku nocy ktoś zapalił światło. Jakiś gość się domeldował do pokoju. A kij go. Trochę się pokrzątał i zgasił światło.
Krasnal motórzysta | Krasnal włóczykij |
Wrocław |